22 stycznia 1863 roku, był fatalnym terminem wybuchu Powstania Styczniowego. Decyzja Aleksandra Wielopolskiego, naczelnika rządu cywilnego, właściciela ogromnych dóbr między Książem Wielkim a Chrobrzem, o brance - czyli przymusowym poborze do wojska carskiego na 25 lat, wymusiła wybuch powstania, którego przebieg i konsekwencje były nadzwyczaj dotkliwe dla społeczeństwa polskiego.
W Królestwie stacjonowała, dobrze uzbrojona, 100-tysięczna armia rosyjska. Siły powstańcze liczyły wówczas ok. 6000 ludzi. W późniejszym okresie, jednocześnie w powstaniu uczestniczyło ok. 30 tysięcy partyzantów. Ogółem w oddziałach powstańczych walczyło ponad 200 tysięcy ochotników. Stoczono ok. 1200 bitew i potyczek. W miarę upływu czasu armia carska liczyła ponad 300 tysięcy żołnierzy.
W powstaniu poległo ok. 20 tysięcy partyzantów. Na szubienicach stracono ok. 1000 osób, a drugie tyle zmarło w więzieniach. W głąb Rosji wywieziono 35 do 40 tysięcy uczestników powstania, a prawie 10 tys. musiało emigrować na Zachód Europy. Wśród poległych, aresztowanych i wypędzonych znalazły się jednostki najbardziej patriotyczne, ofiarne i wykształcone.
Innym dotkliwym problemem były zniszczenia materialne i dóbr kultury.
Zwycięski carat dokonał dotkliwej zemsty na społeczeństwie polskim.
Pognębieniu idei Powstania Styczniowego służył ukaz Cara Wszech Rosji i Królestwa Polskiego Aleksandra II, nadający chłopom w Królestwie Polskim, użytkowaną przez nich ziemię. Ogłoszony 2 III 1864 roku, głosił "…włościanie uwolnieni raz na zawsze zostają od wszelkich, bez wyłączenia powinności, jakimi na korzyść dziedziców byli, jak to, pańszczyzny…" itp. Głównie w Białogonie, uruchomiono produkcję krzyży, z dziękczynnym napisem za nadanie tych praw. Te masowo w Królestwie, w tym w naszym regionie, stawiano przy drogach. Stoją do dziś, zatracając pierwotny charakter. W Rudnie Górnym, Igołomi, Wawrzeńczycach, Prandocinie i w wielu innych miejscach. Posadowiony na kurhanie w Przesławicach, już następnego dnia "doczekał się" zerwania napisu sławiącego cara i wrzucenia go do Szreniawy przez mieszkańca Proszowic o nazwisku Guzik. Szczególnie symbolicznym dla mnie jest los krzyża w Wierzbnie obok kaplicy. Po odzyskaniu Niepodległości, cokół z napisem sławiącym cara, odwrócono w kierunku pola, a od drogi zamieszczono nazwiska poległych w wojnie z bolszewicką Rosją. Ironią losu jest fakt, że napis rosyjski jest do dziś czytelny, a nazwiska poległych mieszkańców tej miejscowości, uległy zatarciu.
W okresie ostatnich dziesięcioleci, przy obojętności naszego społeczeństwa, zatraciliśmy pamięć o miejscach, drewnianych krzyżach i ludziach. Nasi pradziadkowie, podobnie jak w Insurekcji 1794 roku, masowo uczestniczyli wtedy, w beznadziejnej walce o Wolna Polskę.
W oddziałach Apolinarego Kurowskiego uczestniczyło około 700 kosynierów, w tym 10 - ciu słomniczan. Uczestniczyli oni w bitwie miechowskiej 17 II 1863 roku. Rosjanie zabijali i mordowali powstańców i mieszczan. Jednym z nich był, jak głosi rodzinna tradycja, Andrzej Psica z Klimontowa, jeszcze żywy, wrzucony do studni w Rynku. Niemal cały Miechów został spalony. Ocalały tylko domy w Janowie /dzielnica/ i klasztor.
Równie licznie kosynierzy, nasi pradziadkowie, stawili się w obozie gen. Mariana Langiewicza w Goszczy. Jego oddział liczący ponad 3000 powstańców, drogą przez Słomniki, zatrzymał się w Sosnówce. Obok istniejącej do dziś urokliwej kapliczki, po odprawieniu nabożeństwa przez ks. Pawła Kamińskiego, generał złożył przysięgę na wierność Ojczyźnie i odebrał przysięgę od swojego wojska. Wśród żuawów F. Rochebruna był min 18 letni Adam Chmielowski i nieznany mi z nazwiska Proszowianin. Poległ on w tym dniu w potyczce z oddziałem rosyjskim w Szczepanowicach. Mowę pogrzebową nad jego grobem wygłosił F. Rochebrun. W kilka dni później, rodzina poległego dokonała ekshumacji i pochowała go na cmentarzu w Proszowicach. O tym, że był to Proszowianin i rodzina przeniosła jego ciało na cmentarz do rodzinnej miejscowości, udzielił mi informacji Pan Miazek, były Prezes TVP.
Z Sosnówki wojsko gen. M. Langiewicza ruszyło w dalszy marsz na Marchocice, Kalinę Wielką, Zaryszyn do Chrobrza. Po drodze oddziały były witane serdecznie, a na polach racławickich wręczono generałowi szablę Kościuszki. Pod Chrobrzem, w dniu 17 III powstańcy stoczyli zwycięski bój z ok. 3000 Rosjan pod dowództwem Czengierego i Zwierowa. Następnego dnia doszło do całodziennej, morderczej bitwy pod Grochowiskami. W również wygranej bitwie wyróżnili się kosynierzy pod dowództwem Dąbrowskiego, strzelcy Czachowskiego i żuawi F. Rochebruna, wśród których wyróżniał się nasz rodak, Adam Chmielowski, późniejszy Św. Brat Albert.
W tamtych dniach, pełnych dramatu, nasi pradziadkowie, mieszkający między Słomnikami a Proszowicami, Nowym Brzeskiem a Skalbmierzem, nie uczestniczyli, w porażającej w skali zaboru rosyjskiego współpracy z zaborcą, której tragiczny opis stanowi powieść "Wierna Rzeka". Wśród naszych przodków trwała pamięć o kosynierach 1794 roku.
Znaczącą rolę w utrzymaniu patriotyzmu odgrywali księża, Bronisław Mieszkowski, który zdaniem Prof. dr F. Kiryka, stał się pierwowzorem księdza katechety z "Syzyfowych Prac", Romuald Wiadrowski, powstaniec styczniowy, proboszcz w Prandocinie, Pan Gasiński z Proszowic, proboszcz w Skalbmierzu, czy Wojciech Broll, proboszcz w Koniuszy. Z osób cywilnych moją szczególną uwagę zwraca postać Wojciecha Biechońskiego, rodzinnie związanego z naszym miastem.
W kontekście naszego regionu, należy zauważyć, że siedzibą władz powstańczych na teren ówczesnego powiatu była najprawdopodobniej Pałecznica, należąca w tym okresie do rodziny Gadomskich. Wiosną 1927 roku, w czasie orki na polach, obok dawnego dworu znaleziono beczkę, a w niej kilka pistoletów, bagnet, przyrząd do robienia naboi i metalowe pieczęcie powiatowych władz powstańczych. Znaleziono także dwie okrągłe pieczęcie i trzy podłużne stemple metalowe. Większa pieczęć, z herbami Korony, Litwy i Rusi miała napis w otoku; "Kassa powiatu miechowskiego woj. Krakowskiego. Mniejsza, z takimi samymi herbami; Prokurator przy Tryb. Rewol. powiat miechowski. Trzy podłużne stemple miały napis; Powiat Miechowski – Referent Administracyjny – Policji i Skarbu".
Dzieje Powstania Styczniowego na naszej ziemi, to pasjonująca historia. Podobnie jak Insurekcja 1794 roku, mają słabą literaturę. Dużą wartość posiadają prace Zbigniewa Pęckowskiego, Jerzego Stanisława Kozika, Andrzeja Siwka, Wojciecha Nowińskiego i Marcina Szwai.
W lutym 1863 roku, pierwszy oddział powstańczy, który sformowany został w naszym regionie, w Proszowicach. Liczył najprawdopodobniej około 20 osób i dotarł do Wawrzeńczyc i Igołomi 9 lutego. Po drodze powstańcy zniszczyli napotkane symbole władzy carskiej, a w samej Igołomi, po opanowaniu komory celnej skonfiskowali znajdującą się w kasie kwotę 30 rubli. Według zachowanych przekazów, członkowie tegoż oddziału konfiskowali w czasie tego marszu pozyskane po drodze uzbrojenie, a w samych Wawrzeńczycach mieli jakoby przejąć broń ukrytą w podziemiach tamtejszego rynku. Miała ona pochodzić jeszcze z czasów chłopskich wystąpień w latach 1846 - 1848.
Z wielu miejsc związanych z Powstaniem w naszym regionie, czynią na mnie szczególne wrażenie: Obraz Artura Grottgera "Kucie kos", rysowany w istniejącej do dziś kuźni dworskiej w Igołomi, zniszczony dom w tej miejscowości w którym urodził się Adam Chmielowski, w Proszowicach, figura Chrystusa Króla z cierniową koroną, w lesie w Ostrowie figura Matki Boskiej na miejscu potyczki powstańców, na naszym cmentarzu, grobowiec Pieprzaka, uczestnika Powstania w szeregach żuawów, w Dobranowicach grobowiec Srzednickich, w tym ojca Sławy Srzednickiej, adwokata, uczestnika Powstania, kapliczkę w Sosnówce gdzie 12 III 1863 roku składał przysięgę gen. M. Langiewicz, czy też, ze względów rodzinnych figurę w Szczytnikach. W okresie okupacji, w trakcie porządkowania cmentarza przy kościółku Św. Trójcy, uległa zniszczeniu skromna mogiła powstańców. Na szacunek w skali regionu zasługuje zbiorowa mogiła Powstańców na cmentarzu Igołomi, poległych w potyczce na polach Czernichowa. W WAP w Krakowie, znajduje się nadzwyczaj cenny dokument sporządzony przez ówczesnego proboszcza parafii. Opisuje on ciała nie tylko poległych w bitwie, ale również masakrowanych po śmierci zwłokach. Rosjanie miejscowym chłopom nakazali pochować zamordowanych przy drodze. Przewrotna chłopska natura, tym razem świadcząca o patriotyzmie, dokonała swoistej interpretacji. Pochowali ich, przy głównej drodze, ale na cmentarzu.
W tamtym tragicznym Styczniu i 1863 roku, Rosjanie brutalnie niszczyli naszą Ojczyznę. Nie pierwszy i niestety, nie ostatni…
Pomyślmy o tych, którzy w mroźną noc stycznia 1863 roku stanęli do walki o Wolna Polskę z potężną militarnie Rosją…
Henryk Pomykalski